niedziela, 29 grudnia 2013

#19 Budujemy domek dla NPCów :)

Odcinek Dziewiętnasty
w którym budujemy rozmnażarkę NPCów

Spotkaliśmy się z Anią na bagnach szczęśliwi, że nie zginęła ostatnio w twierdzy. Okazało się, że kopalnia, na którą wtedy trafiliśmy jest olbrzymia, więc będzie co zwiedzać na przyszłych spotkaniach.

Ale tym razem zostaliśmy na powierzchni, bo mieliśmy już dosyć chodzenia pod ziemią. Poszliśmy do wioski w celu wybudowania domu, w którym nasi wieśniacy będą mogli spotykać się na... na... na randki w ciemno. Po drodze Ania pokazała nam wnętrze góry przygotowanej na stację kolejową. Okazało się całkowicie puste, wydrążone niczym wydmuszka! Wyglądało to dość imponująco.

Wyszliśmy z góry i poszliśmy na nasze osiedle kolorowych domków mieszkalnych i zaczęliśmy obmyślać plan budowy. Zdecydowawszy, że najpierw musimy wybrać odpowiedni materiał budulcowy wybraliśmy się do naszego domu po odpowiednie drewna.

Zebraliśmy wszystko, co było lub mogło być nam potrzebne i poszliśmy z powrotem do wioski. Wybraliśmy odpowiednie miejsce i zabraliśmy się za budowę. Oczywiście musieliśmy wracać do domu po materiały, bo nie wystarczyło nam to, co wzięliśmy za pierwszym razem... strasznie dużo biegania, ale efekt powinien być zadowalający.

I był. Domek wyszedł trochę futurystyczny, miętowo-biały (do tego dach wykonany miał z bali, które wybuchały, gdy się je cięło). Oświetliliśmy go jeszcze tylko i już był gotowy do oddania w ręce wieśniaków.

zobacz ten odcinek



sobota, 21 grudnia 2013

#18 Świątynia i Twierdza

Odcinek Osiemnasty
w którym zwiedzamy różne starożytne budowle

Jak zwykle spotkaliśmy się w magazynie, gdzie Ania przedstawiła nam plan dzisiejszego spotkania. Będziemy dzisiaj szukać twierdzy w nadziei na znalezienie znaczników do nazwania naszych Kocisów. Na początku musieliśmy zrobić sobie kilka oczu kresu (przy okazji musieliśmy się zaopatrzyć w więcej pereł, bo podeszliśmy do kwestii ich zużycia dosyć pesymistycznie).

Zrobiwszy sobie dziesięć oczu zobaczyliśmy jeszcze tylko, czy wszystko dobrze działa i wyszliśmy na dwór. Przeszliśmy kawałek poza nasz ogródek i puściliśmy jedno oko... straciliśmy je, ale przynajmniej wskazało nam, dokąd iść. Przeszliśmy obok wioski i dotarliśmy do górki, w której planujemy zrobić stację kolejową, gdzie puściliśmy następne. Wywiodło nas w soczyście zielone pola, a potem w średnio gęsty las...

Szukając twierdzy trafiliśmy na pustynię, gdzie przywitała nas... świątynia. Co prawda nie tego się spodziewaliśmy, ale w końcu w piramidzie też mogą być jakieś drogocenne przedmioty!

Zaznaczyliśmy sobie świątynię na mapie i poszliśmy dalej... a raczej z powrotem, bo jakoś dziwnie nas te oczy wiodły. Po drodze trafiliśmy na pustynne pszczoły, ale na szczęście nas nie pożądliły.

W końcu oczy stanęły w miejscu i zaczęliśmy kopać w dół. Po drodze natrafiliśmy na jaskinię z ujściem opuszczonej kopalni... tyle dóbr w jednym miejscu, tyle skrzynek! Przeszliśmy się kawałek, jednak zdecydowaliśmy, że mamy wyznaczony cel - znaleźć twierdzę. Do kopalni jeszcze wrócimy.

Po pewnym czasie wykopaliśmy ostatnie kamienie, a naszym oczom ukazały się cegły. Przebiliśmy się przez nie i... prawie wpadliśmy do lawy w portalu Kresu. Uf, było blisko.

W końcu bezpiecznie dostaliśmy się do środka i zaczęliśmy plądrować. Na początku fanty nie były zbyt imponujące, ale wzięliśmy je mimo wszystko (nasz łup!), łącznie ze skrzynkami. Staraliśmy się jakoś nie zgubić w krętych lochach, Ania stosowała jakieś dziwne metody znaczenia drogi przy użyciu piasku... trochę jak Jaś, Małgosia i ich okruszki w lesie.

Znaleźliśmy loch, a w lochu skrzynki, a w skrzynkach sporo płyt (zombiaki z tego lochu chyba lubowały się w winylach) i pszczoły... żadnych znaczników.

Musieliśmy już iść, więc pożegnaliśmy się z Anią, która chciała jeszcze poplądrować i ścieżką z pochodni wyszliśmy na powierzchnię.

zobacz ten odcinek



sobota, 14 grudnia 2013

#17 Wszystko gra? :)

Odcinek Siedemnasty
w którym wszystko wychodzi na prostą drogę

Spotkaliśmy się w tym samym miejscu, w którym ostatnio się rozstaliśmy z odważnym planem - naprawimy naszego batboxa. Uzbrojeni w nową wiedzę i pewni siebie przystąpiliśmy do pracy. Po kilku męczących zmianach ustawień i rozmiejscowieniu maszyn udało się! Nasz batbox (nowo zrobiony, bo poprzednie wybuchły) działał podłączony do dwóch różnych źródeł energii. Rozpierała nas duma taka, jak gdyby nasze dzieci właśnie nauczyły się chodzić.

Podłączyliśmy w końcu piece elektryczne. Teraz będzie można przepalać mniejszym nakładem surowców.

Wróciliśmy więc do oswajania kotów. Zebraliśmy nasze złowione ryby i wyruszyliśmy na łowy. Od razu szybkim krokiem potruchtaliśmy do dżungli przy naszym domku, nie mijając nawet jednego kota po drodze, co było o tyle dziwne, że z reguły kręciły nam się prawie pod drzwiami. Typowe koty - są wtedy, kiedy chcą, nie kiedy są potrzebne.

Znaleźliśmy w dżungli jajko (ale skądinąd było nam wiadomo, że koty nie rozmnażają się w ten sposób), ale po ocelotach nie było śladu. Zapadł zmrok, a my dalej krążyliśmy jak dzieci we mgle pomiędzy chaszczami... żółte mlecze z oddali wyglądały jak ocelocie ogony...

Doszliśmy do ruin dżunglowej świątyni (która nie była ruiną do póki nie przyszła do niej Ania i nie ograbiła jej z omszałego bruku), ale kotów wciąż nie było ani widu, ani słychu. W końcu już prawie się poddawaliśmy... ale znaleźliśmy! Biegało kilka, całkiem niedaleko od nas. Niestety uciekły zanim udało się nam do nich dotrzeć.

Jednego tropiliśmy przez pół dżungli, ale nie był zbyt... przyjaźnie nastawiony (można zaryzykować stwierdzenie, że specjalnie przed nami uciekał). W desperacji wskoczył do wody i odpływał, a podobno koty nie lubią moczyć sobie futerka... Chodziliśmy za nim tak długo, że nawet się nie zorientowaliśmy, gdy znowu zapadł zmrok! Już zbliżał się do nas, ryby "czekały" w dłoni Ani ale...

... ale się rozmyślił. Wredne zwierzę. Do tego zgubiliśmy się w dżungli. Na szczęście mieliśmy mapę i jakoś udało nam się wyjść z buszu.

Bilans: dwa dni polowania na koty, zero strat w rybach, zero kotów.

zobacz ten odcinek



sobota, 7 grudnia 2013

#16 Znowu wybucha :(

Odcinek Szesnasty
w którym nic się nie udaje

Na początek postanowiliśmy wybrać się na ryby - wzięliśmy ze sobą wędki, przynętę i byliśmy gotowi. Oczywiście wyruszyliśmy po świcie, tak, jak wędkarze z prawdziwego zdarzenia... do tego niewyspani (...z prawdziwego zdarzenia). Doszliśmy do małego jeziorka, zarzuciliśmy wędki i... czekaliśmy.

Po chwili złowiliśmy rybkę i wybraliśmy się na poszukiwania dzikich kotów do dżungli. Niestety żadnego nie znaleźliśmy i nie oswoiliśmy sobie nowego Kocisa.

Wróciliśmy do domu, żeby zrobić maszynę, która powstrzyma nasz batbox przed wybuchaniem. Kosztowała nas cztery z naszych pięciu diamentów i sporo czerwonego proszku i złota... kosztowne ustrojstwo, ale miejmy nadzieję, że zadziała.

Zrobiliśmy ją więc i ustawiliśmy, przy okazji zmieniając trochę ułożenie dotychczasowych maszyn... niestety nic nie zadziałało! Nasz batbox dalej wybuchał jak fajerwerki w Sylwestra...

W żałobnej atmosferze pożegnaliśmy się z Anią. Fizykami kwantowymi jeszcze nie jesteśmy...

zobacz ten odcinek



sobota, 30 listopada 2013

#15 Kocis, Kocisa i kopalnia.

Odcinek Piętnasty
w którym zwiedzamy kopalnię, z kotami

Na początek poznaliśmy pana Kocisa i panią Kocisę - koty złapane przez Anię już po naszym ostatnim spotkaniu. Przywdzialiśmy nasze zbroje, zaopatrzyliśmy się w miecze i poszliśmy do teleportu niebieskiego - tego, który przenosi nas do ośrodka wypoczynkowego. Niedaleko plaży jest kopalnia, którą mamy zamiar zwiedzić.

Niestety Kocis nie zdecydował się za nami podążać, więc jedyną zwierzęcą towarzyszką wyprawy była Kocisa.

W końcu dotarliśmy do wejścia do jaskini, która prowadziła do opuszczonej kopalni. Od razu oczywiście doszły nas wściekłe syki pająków... mieliśmy tylko nadzieję, że nie zginiemy.

Niestety nadzieja nie trwała długo, bo po chwili zaczęły nas ostrzeliwać szkielety. Na szczęście była z nami Kocisa i przynajmniej creepery bały się do nas podejść.

Generalnie skupiliśmy się na wydobywaniu różnych cennych surowców i zwiedzaniu kopalni, próbując nie zgubić się gdzieś w krętych korytarzach. Kocisa cały czas strzegła naszych pleców, odganiając wszelkie wredne potwory i pomiaukując od czasu do czasu.

Wydobywszy satysfakcjonującą ilość surowców wróciliśmy na powierzchnię i popędziliśmy do niebieskiego teleportu. W domu czekał na nas Kocis, który udawał, że nic o żadnej wyprawie nie wiedział. Ania pokazała nam szybko maszyny, które ostatnio zrobiła. Okazało się, że mamy mały problem - po połączeniu batboxa do dwóch różnych źródeł energii, maszyna wybucha...

Na koniec obejrzeliśmy różne wydobyte rudy (naprawdę jest tego sporo) i zaplanowaliśmy produkcję kolorowego szkła do instytutu.

zobacz ten odcinek



sobota, 23 listopada 2013

#14 Ośrodek, instytut i basen.

Odcinek Czternasty
w którym nowości bombardują nas z każdej strony

Spotkaliśmy się na... plaży. Co prawda w deszczu, ale mimo wszystko - w tak urlopowych warunkach jeszcze nam się spotykać nie zdarzało. Okazało się, że był to nowy ośrodek wypoczynkowy powstający dość daleko on naszego domu. Ania szybko oprowadziła nas po nim, pokazując rzeczy już zrobione oraz zaplanowane na przyszłość. Ośrodek połączymy torami z wioską przy naszym domu... będą mogli sobie wieśniacy przyjechać na wczasy.

Przeszliśmy do naszego domu portalem (nowym, niebieskim) i pojawiliśmy się w dobrze nam już znanej sali. Od razu odwróciliśmy się i przeszliśmy żółtym do mobgrindera... gdzie trochę zmieniły się plany - teraz ma tam powstać instytut naukowy (botaniczny, bez eksperymentów na zwierzętach!). Okazało się, że w jednej z jaskiń przylegających do ekspiarki jest opuszczona kopalnia... ale... zwiedzimy ją następnym razem.

Wróciliśmy do domu i przespaliśmy się przed wyprawą do naszej wioski. Od razu zauważyliśmy, że brakuje studni, więc prawdopodobnie w tej chwili nasi wieśniacy są trochę wyschnięci. Od naszego ostatniego pobytu w wiosce powstało nowe osiedle kolorowych domków i ogólnie powiększyła się ona dość znacznie. Ania wyrównała też linię brzegową, może w przyszłości powstanie tam przystań...

Stacja kolejowa jeszcze nie powstała, ale wybraliśmy już dla niej miejsce. Będzie ukryta w górze, żeby nie przytłaczać naszej małej, spokojnej wioski. Niedaleko szkoły wybudował się też publiczny basen, nie tylko dla młodzieży szkolnej!

W końcu zeszliśmy do klubu nocnego (w którym stało dwóch obradujących panów). Na razie jest pusty, ale wygląda już bardzo przytulnie.

Po powrocie do domu Ania pokazała nam wykończone już laboratorium alchemiczne. Wyglądało zupełnie jak te, z filmów grozy z lat '80... do tego było tam strasznie zimno!

zobacz ten odcinek



niedziela, 17 listopada 2013

#13 Jak pech, to pech :(

Odcinek Trzynasty
w którym zgodnie z numeracją mamy pecha

Mieliśmy przygotowany piękny materiał o naszych przygodach, ale niestety... nagranie skasowało się z naszej kamery. To było spotkanie trzynaste (a mówią, że to tylko przesądy!).

Więc ponownie spotkaliśmy się przy zbiornikach z lawą (Ania znowu była odziana w swoją zbroję, co trochę nas strwożyło). Obejrzeliśmy szybko nowe pomieszczenie, w którym prawdopodobnie powstanie laboratorium alchemiczne, skoro mamy już dużo ciekawych składników z potworów..., które chyba siedziały też w naszym domu, bo co chwilę słyszeliśmy syczenie pająków.

Zeszliśmy niżej i, przy użyciu naszego pięknego, żółtego teleportu, dostaliśmy się do wybudowanego już mobgrindera. Ania szybko oprowadziła nas po terenie. Planujemy zrobić farmy tuż nad naszą ekspiarką, ale póki co jest tam tylko łysa ziemia i dziura, z której wychodzą zombiaki.

Zeszliśmy po schodkach na pierwszy poziom (jest ich sześć wgłąb ziemi), gdzie odsłoniliśmy sobie okienko do wnętrza budowli i podejrzeliśmy, czy może pojawiło się tam coś nowego. Po chwili byliśmy już na samym dole (tyle schodów!) i mogliśmy już dziobać biedne potworki mieczykiem po stopach. Postaliśmy tak chwilę, zbierając przy tym kilka składników alchemicznych i trochę doświadczenia.

Wyszliśmy z powrotem na górę, po drodze snując plany o eksploracji pobliskich jaskiń i teleportem wróciliśmy do domu. Następnie wydostaliśmy się na powierzchnię i obeszliśmy nasze włości, przechadzając się w różnokolorowym lasku zasadzonym przez Anię z różnych sadzonek. Po szybkim przespaniu się ruszyliśmy w stronę wioski.

Ania opowiedziała nam o swoich planach zagospodarowania małego wąwoziku i ogólnej rozbudowy wioski - bar, kościół, stacja kolejowa, muzeum, zoo... powoli zrobi się z tego mała metropolia!

(Na sam koniec mogliśmy jeszcze podziwiać rosnące brodawki Ani)

zobacz ten odcinek



sobota, 9 listopada 2013

#12 Ja walczę ze stworami!!!

Odcinek Dwunasty
w którym walczymy też poza Netherem

Spotkaliśmy się w magazynie, gdzie Ania przygotowała wszystkie rzeczy potrzebne do zrobienia portali łączących nasz dom z nowym mobgrinderem. Trochę nam zajęło ich wykonanie (trudna receptura...), ale kiedy w końcu nam się udało ustawiliśmy jeden w naszej piwnicy. Niestety żeby ustawić drugi musieliśmy jeszcze raz pójść na miejsce "z buta"...

Zapadał już zmrok gdy dotarliśmy na bagna, więc trochę się strwożyliśmy wiedząc, że w każdej chwili może nas coś zaatakować. Przerażały nas nawet zwykłe krowy czające się w ciemnościach. W końcu, przechodząc przez pustynię natknęliśmy się na zombiaka i jego pająka, które padły zaskakująco szybko. Niestety większe problemy stwarzały nam szkielety, które ostrzeliwały nas zewsząd, dodatkowo przepychając na inne potwory.

Ogólnie sporo tego było. Chyba długo czekały, żeby nas pożreć.

Udało nam się nie polec (chociaż z wystającymi nam z pleców strzałami wyglądaliśmy jak jeże) i w końcu dotarliśmy do naszego mobgrindera (jakby walk z potworami było nam mało!). Wykopaliśmy szybko prowizoryczny dołek, w którym umieściliśmy rdzeń naszego portalu. Zapaliliśmy go i przeszliśmy... do naszego domu! Wszystko działa jak należy.

Na koniec wróciliśmy przez portal na bagna i obejrzeliśmy dziurę wykopaną pod mobgrinder. Była dość przytłaczająca...

zobacz ten odcinek



sobota, 2 listopada 2013

#11 Zrobimy dziurę :)

Odcinek Jedenasty
w którym wybieramy się na przejażdżkę

Na początku dowiedzieliśmy się, że będziemy robić mobgrinder. Co prawda dość daleko od domu, ale z racji, że ostatnio udało nam się znaleźć siodła, postanowiliśmy oswoić sobie konie i to na nich wybierzemy się w wybrane przez Anię miejsce. Będzie nam też potrzebny kamieniołom, który przygotowaliśmy sobie w domu.

Na przyszłość planujemy zrobić sobie portal, żeby nie musieć siedzieć w siodle tyle czasu...

Po zrobieniu wszystkiego, co było nam potrzebne i krótkiej drzemce wyszliśmy z domu i - obejrzawszy wcześniej duchowe drzewo z Netheru - poszliśmy do wioskowej stadniny, gdzie trzymamy nasze oswojone konie. Po drodze wpadliśmy jeszcze na osiołka, który co prawda nie jest przydatny, ale bardzo przyjemny w obyciu. Osiodłaliśmy sobie łaciatego rumaka i wybraliśmy się w stronę naszego wymarzonego miejsca na mobgrinder.

Podróż była długa i pełna przeszkód, ale udało nam się dojechać w jednym kawałku. Po dotarciu zauważyliśmy jakieś dziwne... fundamenty ze żwiru i cobblestone'a, ale zanim Ania wytłumaczyła nam, o co z nimi chodzi musieliśmy się zająć obudowaniem konia (który złośliwie co chwilę zrywał się z uwiązu).

Podeszliśmy do 'fundamentów' i ustawiliśmy nasz kamieniołom, po czym podłączyliśmy go do silników... ale okazało się, że zapomnieliśmy wiaderka i nie mogliśmy zrobić źródełka potrzebnego do ich chłodzenia, więc musieliśmy przeciągnąć rury aż do najbliższego bagna (miejmy nadzieję, że się nic nie zapcha).

Po ustawieniu wszystkiego w odpowiedniej (strasznie skomplikowanej) konfiguracji, zatankowaliśmy silniki benzyną i pociągnęliśmy za dźwignię. Laser kamieniołomu skrupulatnie pozbywał się wszystkiego na swojej drodze, a my modliliśmy się, żeby nic nie wybuchło (do tego powstały pewne problemy z przenoszeniem materiałów do skrzynek, ale udało się je zażegnać).

Potrzebnych nam będzie takich dziur cztery. Powinny być gotowe do następnego spotkania.

zobacz ten odcinek



środa, 30 października 2013

#10 Wyprawa do twierdzy :)

Odcinek Dziesiąty
w którym bijemy się z potworami

Spotkaliśmy się z Anią ubraną w ciężką zbroję. Dowiedzieliśmy się, że od naszego ostatniego spotkania w domu wybuchł pożar, który strawił połowę magazynu... na szczęście wszystko udało się opanować i po zniszczeniach nie ma już śladu.

Powstała też mała biblioteczka z księgą do zaklinania narzędzi i broni, z racji, że mamy już dużo doświadczenia i możemy coś z tym zrobić.

Trzeba będzie zrobić mobgrinder. Skoro mamy już stół do zaklęć, musimy z niego korzystać.

Wioskowa szkoła została wykończona i teraz małe, wioskowe dzieci mają gdzie się uczyć o... o różnych rzeczach. Może któreś z nich wynajdzie kiedyś lekarstwo dla zombie.

Po szybkim obejściu szkolnych włości wróciliśmy do naszego domu i zeszliśmy na dół, do Netherowego portalu. Ania znalazła w Netherze twierdzę, którą chcemy splądrować.

Od razu po wejściu trafiliśmy na ghasta, który zaczął bombardować nas swoimi kulami. Nawet nie próbowaliśmy z nim walczyć, tylko szybko pobiegliśmy po zrobionej przez Anię ścieżce (w towarzystwie prawdziwych zombie świnek). Zgubiliśmy potwora dopiero przy twierdzy, więc poczuliśmy się... umiarkowanie bezpieczni i spokojnie zaczęliśmy zwiedzać. To znaczy, spokojnie było do czasu, gdy napadły nas czarne szkielety.

Korytarze były kręte i generalnie ciężko było orzec, dokąd zmierzamy, do tego cały czas towarzyszyły nam ghastowe jęki (jednak nas skubaniec znalazł). W pewnym momencie z oddali zobaczyliśmy blaze'a, który wtórował jęczeniu duszka swoim głębokim basem. Udało nam się znaleźć skrzynkę z krzesiwem i końską zbroją... kto normalny trzyma krzesiwo w Netherze...

Następna skrzynka była już owocniejsza, udało nam się znaleźć siodło, w kolejnej były diamenty, w kolejnej jeszcze jedno siodło... powoli brakowało nam miejsca. Udało nam się wyjść z krętych korytarzy z życiem i przyspieszonym krokiem, z duszą na ramieniu wybiegliśmy z Netheru (walcząc po drodze z hordami potworów!). Niestety razem z nami przeniósł się jeden świniak... niestety dla niego.

Odłożyliśmy nasze łupy do skrzynek. Przydadzą się w następnych wyprawach.

zobacz ten odcinek



sobota, 26 października 2013

#09 Budowa szkoły wioskowej :)

Odcinek dziewiąty
w którym budujemy szkołę

Spotkaliśmy się w podziemiach naszego drzewa, gdzie robiliśmy benzynę z ropy. Przy okazji odkryliśmy działanie kulki, która trzymana w ręce spala wszystko dookoła. Straciliśmy piękny obrazek zgniłego mięsa...

W końcu udało się nam uzyskać odpowiednią ilość paliwa i wyszliśmy na górę. Obejrzeliśmy "Netherowe" drzewa, rosnące w naszym ogródku. Jedno z nich rosło koroną w dół i było odporne na ogień. Okazało się, że jego drewno dobrze prezentuje się jako dachówki. Drugie wybuchło przy próbie ścięcia, na szczęście nie robiąc nam krzywdy.

Drogą z niewielkiej jeszcze wioski wspięliśmy się na pagórek, na którym stały fundamenty szkoły. Niedługo zbudujemy tam plac zabaw dla mniejszych dzieci i małą stadninę. Wioska też jeszcze się rozbuduje. W planach mamy pub dla dorosłych, miejsce do strzelania z łuku i "domek schadzek"...

Potem wyruszyliśmy na poszukiwania perły, której potrzebujemy do ulepszenia stołu do zaklinania. Jeden z widzów podpowiedział nam koordynaty, więc powinno się udać bez problemu. Założyliśmy na siebie skafandry do nurkowania i już byliśmy gotowi na wyprawę. Pereł niestety nie znaleźliśmy, ale nie będziemy się poddawać!

Na pocieszenie zabraliśmy ze sobą pszczoły i plaster miodu z dzikiego ula. W drodze do domu zatrzymaliśmy się jeszcze, żeby obejrzeć drzewa z różowymi koronami i położyliśmy się spać (za pidżamy posłużyły nam akwalungi).

zobacz ten odcinek



środa, 23 października 2013

#08 Czy tutaj się w ogóle coś dzieje?

Odcinek Ósmy
w którym zajmujemy się organizacją

Na początku zauważyliśmy, że maszyna do skupu została przeniesiona do zupełnie odnowionego magazynu pod ziemią. Wszystkie rzeczy, które mieliśmy w skrzynkach także znalazły swoje miejsce w nowym magazynie, tak więc nasz stary na pięterku już nie istnieje.

Zobaczyliśmy też nową maszynę do robienia puszek, ale niestety okazało się, że puszki w niej zrobione nie nadają się do trzymania ropy... na szczęście udało nam się zrobić jakieś inne, więc teraz możemy zasilać silniki ropą naftową.

Potem wyszliśmy na dwór i podziwialiśmy nowe panele słoneczne, które jeszcze nic nie zasilają, ale magazynujemy energię na przyszłość. Po szybkim przespaniu się wyszliśmy na balkon widokowy, z którego zobaczyliśmy nową plantację drzewek, które ostatnio znaleźliśmy w Netherze (czyli to jednak zdarzyło się naprawdę!).

Po naszym rozstaniu Ania weszła do Netheru jeszcze raz, i znalazła tam inne, dziwne drzewa rosnące do góry nogami... ale nie wiemy jeszcze, gdzie to posadzić.

Potem poszliśmy jeszcze do naszych wyssanych już jeziorek lawy, które okazało się sięgały aż do bedrocka. Okazało się, że było pod nimi strasznie dużo rubinów i innych cennych surowców, ale żadnych diamentów. Będzie to trzeba wszystko wydobyć...

Na koniec poszliśmy jeszcze polować na pszczoły, ale nie mieliśmy odpowiedniej siatki na owady. Innym razem.

zobacz ten odcinek



piątek, 18 października 2013

#07 Coś dziwnego w Netherze piszczy :)

Odcinek Siódmy
w którym zwiedzamy "głębiny" i Nether

Spotkaliśmy się przy naszych maszynach na piętrze (chcieliśmy jakoś ulepszyć macerator), po czym zeszliśmy niżej i Ania pokazała nam zbiorniki pełne benzyny i lawy wyssanej z jeziorek, które niedawno zwiedzaliśmy. Benzynę zrobiliśmy z ropy, którą znaleźliśmy kilka spotkań temu. Nic się nie marnuje.

Zeszliśmy jeszcze trochę, do miejsca, gdzie były jeziorka lawy. Właśnie, były. Pozostały po nich głębokie dziury pełne surowców i kilka jeszcze niewyssanych kałuż. Kto by pomyślał, że tego mogło być aż tyle...

Wyszliśmy na dwór w środku nocy i, odziani w nasze akwalungi, wyruszyliśmy po perłę kresu, potrzebną do stworzenia maszyny skupującej. Świtało już, kiedy bez większego przygotowania weszliśmy do wody i przepłynęliśmy na bagna, gdzie już wcześniej Ania wypatrzyła interesującą nas zdobycz.

Po wykopaniu perły wróciliśmy do domu i od razu zabraliśmy się do zbierania materiałów potrzebnych do zrobienia maszyny. Postawiliśmy ją ze wszystkimi innymi na piętrze i - sprawdziwszy wcześniej zawrotną cenę diamentów - zaczęliśmy sprzedawać nasze ziarna kakao. Szybko zarobiliśmy odpowiednią sumę 4800 złota i kupiliśmy sobie diamencik. A nawet dwa.

Potem postanowiliśmy wybrać się do Netheru. Po przejściu przez portal okazało się że jest tam... ciemno. Dookoła niby paliło się kilka ognisk i spływały kaskady lawy, ale i tak nie widzieliśmy dokładnie gruntu pod naszymi stopami. Oznaczyliśmy nasz portal i przeszliśmy się kawałek, po drodze zbierając kilka oryginalnych surowców. Po chwili napotkaliśmy kilka malutkich wcale-nie-zombie-świnek! Były takie urocze (dopóki ich nie zabiliśmy).

Obok było jeszcze kilka niebieskich grzybków i... piasek, który nas pobił, w trakcie gdy nie-zombie-świnki (zwane impami) wspinały się wesoło po lawie. Hm, te grzybki chyba wydzielały jakieś halucynogenne opary...

zobacz ten odcinek



wtorek, 15 października 2013

#06 Lawy ciąg dalszy :)

Odcinek Szósty
w którym dalej bawimy się lawą

Na początku poszliśmy na moment do naszego wyssanego złoża ropy i zniszczyliśmy pompę, bo nie była tam już potrzebna. Oczywiście wpadliśmy do wody z dość dużej wysokości, ale na szczęście nic nam się nie stało. Zebrawszy wszystkie urządzenia i rury wróciliśmy do domu poszperać w magazynie. W jednej ze skrzynek znaleźliśmy sporo kakao - okazało się, że wszystkie piętra nad nami są PEŁNE plantacji kakaowców - którymi będziemy handlować, żeby kupować te przeklęte diamenty.

A propos - okazało się, że od naszego ostatniego spotkania Ani udało się znaleźć aż TRZY diamenty!

Z magazynu drabinką w dół zjechaliśmy do obszernego pomieszczenia, w którego jednym koncie stał stał portal do Netheru. Pomieszczenie to okazało się być... magazynem. Nowym, jasnym i przestronnym. Teraz już niczego nie zgubimy!

Potem poszliśmy jeszcze niżej. I jeszcze niżej, niżej niż poprzednio. Podziemnym tunelem doszliśmy do... miejsca z lawą z naszego ostatniego spotkania! Ustawiliśmy tam silniki i pompy, będziemy ją odsysać na paliwo (sądząc po zanurzeniu pompy jeziorko jest strasznie głębokie).

Udało nam się nie spłonąć żywcem. Byle do następnego razu...

zobacz ten odcinek



sobota, 12 października 2013

#05 Lawa, lawa, wszędzie lawa :)

Odcinek Piąty
w którym szukamy diamentów i znajdujemy lawę

Spotkaliśmy się w jaskini niedaleko domu Ani, w nadziei na znalezienie paru diamentów. Niestety, jedyne, co udało nam się napotkać to złoża lawy, do których staraliśmy się nie wpaść. Możliwe, że gdzieś pod tymi ciepłymi jeziorkami siedzą nasze upragnione diamenty. Trzeba będzie to jakoś odessać...

Nie chcąc siedzieć cały czas w jaskini, wróciliśmy na górę po dróżce z pochodni. Chwilę próbowaliśmy odnaleźć na powierzchni koordynaty największego podziemnego jeziorka lawy, ale szło nam to bardzo opornie. Zaczęło już zmierzchać, kiedy udało nam się dotrzeć do naszej drogi do domu. Ania postanowiła pokazać nam wszystkie rzeczy, które zrobiła od naszego ostatniego spotkania (między innymi różowe drzewa!).

Potem udaliśmy się do domu żeby poszperać w magazynie i wyjść na balkon widokowy, skąd znowu mogliśmy podziwiać, jak bardzo zmienił się nasz świat. Na koniec udaliśmy się do wioski, gdzie chcemy w przyszłości zrobić studnię górniczą.

zobacz ten odcinek



środa, 9 października 2013

#04 Droga do wioski :)

Odcinek Czwarty
w którym wykańczamy drogę do wioski

Spotkaliśmy się wieczorem na balkonie widokowym domku w drzewie. Z oddali podziwialiśmy rozmaite drzewa, których sadzonki Ania znalazła na pustyni, po czym poszliśmy sprawdzić, jak działają nasze maszyny. Potem poszliśmy do magazynu (w którym zrobił się niesamowity bałagan i nic nie mogliśmy znaleźć), a z niego drabiną w dół do hali, w której Ania położyła nową, świecącą posadzkę z dyń.

Wydostaliśmy się na parter i wyszliśmy z domku, wcześniej wziąwszy kolorowe drewna i schody potrzebne do budowy naszej drogi do wioski. Jeszcze tylko szybko sprawdziliśmy, jak się ma nasze złoże ropy i... zdecydowaliśmy się pójść spać, bo nie uśmiechała nam się praca w nocy (i w deszczu!).

W końcu weszliśmy do rowu, który już wcześniej wykopaliśmy i zaczęliśmy stawiać w nim klocki (kolorowe drewniane!). Cała procedura była lekko chaotyczna i, na pozór, zupełnie losowa, ale efekt - gotowa droga z jednolitego drewna, przetykana "płytkami" w odcieniach różu i fioletu - wspaniały!

Po budowie poszliśmy do wioski, którą Ania ma w zamiarze rozbudować, żeby wieśniakom żyło się lepiej. Gdy tylko podeszliśmy do domu pszczelarza, dziabnęły nas jakieś pszczoła (co prawie nas zabiło!) i przez całą drogę powrotną jęczeliśmy z bólu.

Na koniec porąbaliśmy trochę drewna i sprawdziliśmy, czy wszystko jest na miejscu. Nasz świat rozwija się coraz bardziej...

zobacz ten odcinek



sobota, 5 października 2013

#03 Palący problem zażegnany :)

Odcinek Trzeci
w którym (prawie) budujemy ścieżkę i gasimy pożar

Obudziliśmy się w domku w drzewie, po czym Ania od razu zabrała nas na balkon widokowy. W oddali, nieopodal wioski zauważyliśmy wielki pożar. Okazało się, że pali się złoże ropy w pobliskim jeziorku! Szybko udaliśmy się nową, świeżo wykopaną ścieżką w to miejsce i próbowaliśmy coś z tym zrobić, ale nasze działania zdały się na nic. W końcu postanowiliśmy czerpać ropę wiadrami, ale trwało to wieki...

Na szczęście wpadliśmy na pomysł ustawienia pompy do czerpania płonącego problemu z wody i na jeszcze większe szczęście, pompa zadziałała!

Ustawiliśmy też zbiorniki, do których pompowana była ropa, żebyśmy mogli użyć jej w przyszłości. Niestety, cała robota trwała tak długo, że musieliśmy się pożegnać z Anią i nawet nie zdążyliśmy zacząć naszej ścieżki. Mamy nadzieję, że uda nam się to zrobić następnym razem. Czeka nas też wyprawa do wioski!

zobacz ten odcinek



czwartek, 3 października 2013

#02 Pierwsze maszyny :)

Odcinek Drugi
w którym budujemy pierwsze maszyny

Spotkaliśmy się z Anią o zmroku przy farmie kaktusów. Od czasu, kiedy widzieliśmy się po raz ostatni nazbierało się ich całkiem sporo - potrzebne są nam do handlu. Z farmy od razu udaliśmy się do podziemnej hali, gdzie Ania zdążyła już dokładnie zaplanować sieć elektryczną zasilającą pierwsze maszyny. Zeszliśmy schodami na dół, gdzie naszym oczom ukazała się kolejna hala, przygotowana pod zbiorniki na lawę.

Wydostaliśmy się przy użyciu drabiny i wspięliśmy aż do magazynu na górze, gdzie czekały już przygotowane materiały do budowy maszyny. Po wytworzeniu maszyny - maceratora - postanowiliśmy umieścić go w pomieszczeniu nad magazynem, a po chwili ponownie zeszliśmy do magazynu, tym razem w celu wytworzenia generatora. Uch, całkiem dużo chodzenia po drabinach, ale Ania sama podkreślała, że dom w drzewie jest wysoce niepraktyczny.

Po kilku udoskonaleniach generator zaczął działać, głośno przy tym bucząc. Zasilany przez niego macerator rozkruszył sztabki rudy na proszek, który wykorzystamy później w następnych maszynach i wynalazkach.

W końcu wyszliśmy na chwilę by zaczerpnąć świeżego powietrza, a po chwili Ania pokazała nam swoje ostatnie znaleziska (dość sporo rubinów, które okazują się być prawie tak samo użyteczne, jak diamenty) i zeszliśmy z powrotem do hali. Być może to tutaj przeniesiemy nasze maszyny, żeby nie buczały nam nad głowami...

zobacz ten odcinek



wtorek, 1 października 2013

#01

Odcinek Pierwszy 
w którym Ania pokazuje nam nowy Świat

Obudziliśmy się pomiędzy zielonymi pagórkami, w towarzystwie kilku osiołków i koni. Po chwili Ania zabrała nas na krótką wycieczkę do pobliskiej wioski, w której najwidoczniej mieszkali pszczelarze, sądząc po ulach w ogródku jednego z domów, do tego bardzo przyjaźnie do nas nastawieni i co chwilę witający się z nami.

Na szczęście nie użądliła nas żadna pszczoła i mogliśmy iść dalej, do wielkiego drzewa, które Ania przedstawiła nam jako swój dom. Najpierw oprowadziła nas po przyległych posiadłościach - między innymi uprawach nici i kaktusów, które znalazła na pobliskiej pustyni. Gdy w końcu weszliśmy do wielkiego drzewa, wnętrze wydało się na pozór dość skromne - jednoizbowa chatka z łóżkiem i kilkoma skrzyniami, w których jednak znajdowały się spore bogactwa. Na wyższym piętrze obejrzeliśmy magazyn zapełniony od podłogi do sufitu skrzyniami wypełnionym wszystkim, co Ania znalazła po drodze.

Okazało się, że nowy świat jest dużo bardziej zaawansowany niż stary - można w nim tworzyć wielkie maszyny i sieci kolejowe, co Ania planuje zrobić przy następnych naszych spotkaniach. Zostaliśmy jeszcze zabrani na balkon widokowy, skąd Ania pokazywała nam odległe od domu miejsca, do których będzie organizowała wyprawy po surowce. Na dole zauważyliśmy krowę sabotażystkę, która wydostała się z zagrody i postanowiła "wejść w szkodę". Nie przejmując się nią zbytnio, podążyliśmy za Anią do podziemi, gdzie trafiliśmy do wielkiej, dobrze oświetlonej hali - do czego będzie służyć, jeszcze nie wiemy. Możliwe, że postawimy tam portale... ale to o wiele bardziej
zaawansowana technologia!

Poniżej hali była już tylko jaskinia, z której Ania zdążyła już wykopać wszystkie surowce - niestety, nie było wśród nich żadnych diamentów.
  
zobacz ten odcinek