sobota, 30 listopada 2013

#15 Kocis, Kocisa i kopalnia.

Odcinek Piętnasty
w którym zwiedzamy kopalnię, z kotami

Na początek poznaliśmy pana Kocisa i panią Kocisę - koty złapane przez Anię już po naszym ostatnim spotkaniu. Przywdzialiśmy nasze zbroje, zaopatrzyliśmy się w miecze i poszliśmy do teleportu niebieskiego - tego, który przenosi nas do ośrodka wypoczynkowego. Niedaleko plaży jest kopalnia, którą mamy zamiar zwiedzić.

Niestety Kocis nie zdecydował się za nami podążać, więc jedyną zwierzęcą towarzyszką wyprawy była Kocisa.

W końcu dotarliśmy do wejścia do jaskini, która prowadziła do opuszczonej kopalni. Od razu oczywiście doszły nas wściekłe syki pająków... mieliśmy tylko nadzieję, że nie zginiemy.

Niestety nadzieja nie trwała długo, bo po chwili zaczęły nas ostrzeliwać szkielety. Na szczęście była z nami Kocisa i przynajmniej creepery bały się do nas podejść.

Generalnie skupiliśmy się na wydobywaniu różnych cennych surowców i zwiedzaniu kopalni, próbując nie zgubić się gdzieś w krętych korytarzach. Kocisa cały czas strzegła naszych pleców, odganiając wszelkie wredne potwory i pomiaukując od czasu do czasu.

Wydobywszy satysfakcjonującą ilość surowców wróciliśmy na powierzchnię i popędziliśmy do niebieskiego teleportu. W domu czekał na nas Kocis, który udawał, że nic o żadnej wyprawie nie wiedział. Ania pokazała nam szybko maszyny, które ostatnio zrobiła. Okazało się, że mamy mały problem - po połączeniu batboxa do dwóch różnych źródeł energii, maszyna wybucha...

Na koniec obejrzeliśmy różne wydobyte rudy (naprawdę jest tego sporo) i zaplanowaliśmy produkcję kolorowego szkła do instytutu.

zobacz ten odcinek



sobota, 23 listopada 2013

#14 Ośrodek, instytut i basen.

Odcinek Czternasty
w którym nowości bombardują nas z każdej strony

Spotkaliśmy się na... plaży. Co prawda w deszczu, ale mimo wszystko - w tak urlopowych warunkach jeszcze nam się spotykać nie zdarzało. Okazało się, że był to nowy ośrodek wypoczynkowy powstający dość daleko on naszego domu. Ania szybko oprowadziła nas po nim, pokazując rzeczy już zrobione oraz zaplanowane na przyszłość. Ośrodek połączymy torami z wioską przy naszym domu... będą mogli sobie wieśniacy przyjechać na wczasy.

Przeszliśmy do naszego domu portalem (nowym, niebieskim) i pojawiliśmy się w dobrze nam już znanej sali. Od razu odwróciliśmy się i przeszliśmy żółtym do mobgrindera... gdzie trochę zmieniły się plany - teraz ma tam powstać instytut naukowy (botaniczny, bez eksperymentów na zwierzętach!). Okazało się, że w jednej z jaskiń przylegających do ekspiarki jest opuszczona kopalnia... ale... zwiedzimy ją następnym razem.

Wróciliśmy do domu i przespaliśmy się przed wyprawą do naszej wioski. Od razu zauważyliśmy, że brakuje studni, więc prawdopodobnie w tej chwili nasi wieśniacy są trochę wyschnięci. Od naszego ostatniego pobytu w wiosce powstało nowe osiedle kolorowych domków i ogólnie powiększyła się ona dość znacznie. Ania wyrównała też linię brzegową, może w przyszłości powstanie tam przystań...

Stacja kolejowa jeszcze nie powstała, ale wybraliśmy już dla niej miejsce. Będzie ukryta w górze, żeby nie przytłaczać naszej małej, spokojnej wioski. Niedaleko szkoły wybudował się też publiczny basen, nie tylko dla młodzieży szkolnej!

W końcu zeszliśmy do klubu nocnego (w którym stało dwóch obradujących panów). Na razie jest pusty, ale wygląda już bardzo przytulnie.

Po powrocie do domu Ania pokazała nam wykończone już laboratorium alchemiczne. Wyglądało zupełnie jak te, z filmów grozy z lat '80... do tego było tam strasznie zimno!

zobacz ten odcinek



niedziela, 17 listopada 2013

#13 Jak pech, to pech :(

Odcinek Trzynasty
w którym zgodnie z numeracją mamy pecha

Mieliśmy przygotowany piękny materiał o naszych przygodach, ale niestety... nagranie skasowało się z naszej kamery. To było spotkanie trzynaste (a mówią, że to tylko przesądy!).

Więc ponownie spotkaliśmy się przy zbiornikach z lawą (Ania znowu była odziana w swoją zbroję, co trochę nas strwożyło). Obejrzeliśmy szybko nowe pomieszczenie, w którym prawdopodobnie powstanie laboratorium alchemiczne, skoro mamy już dużo ciekawych składników z potworów..., które chyba siedziały też w naszym domu, bo co chwilę słyszeliśmy syczenie pająków.

Zeszliśmy niżej i, przy użyciu naszego pięknego, żółtego teleportu, dostaliśmy się do wybudowanego już mobgrindera. Ania szybko oprowadziła nas po terenie. Planujemy zrobić farmy tuż nad naszą ekspiarką, ale póki co jest tam tylko łysa ziemia i dziura, z której wychodzą zombiaki.

Zeszliśmy po schodkach na pierwszy poziom (jest ich sześć wgłąb ziemi), gdzie odsłoniliśmy sobie okienko do wnętrza budowli i podejrzeliśmy, czy może pojawiło się tam coś nowego. Po chwili byliśmy już na samym dole (tyle schodów!) i mogliśmy już dziobać biedne potworki mieczykiem po stopach. Postaliśmy tak chwilę, zbierając przy tym kilka składników alchemicznych i trochę doświadczenia.

Wyszliśmy z powrotem na górę, po drodze snując plany o eksploracji pobliskich jaskiń i teleportem wróciliśmy do domu. Następnie wydostaliśmy się na powierzchnię i obeszliśmy nasze włości, przechadzając się w różnokolorowym lasku zasadzonym przez Anię z różnych sadzonek. Po szybkim przespaniu się ruszyliśmy w stronę wioski.

Ania opowiedziała nam o swoich planach zagospodarowania małego wąwoziku i ogólnej rozbudowy wioski - bar, kościół, stacja kolejowa, muzeum, zoo... powoli zrobi się z tego mała metropolia!

(Na sam koniec mogliśmy jeszcze podziwiać rosnące brodawki Ani)

zobacz ten odcinek



sobota, 9 listopada 2013

#12 Ja walczę ze stworami!!!

Odcinek Dwunasty
w którym walczymy też poza Netherem

Spotkaliśmy się w magazynie, gdzie Ania przygotowała wszystkie rzeczy potrzebne do zrobienia portali łączących nasz dom z nowym mobgrinderem. Trochę nam zajęło ich wykonanie (trudna receptura...), ale kiedy w końcu nam się udało ustawiliśmy jeden w naszej piwnicy. Niestety żeby ustawić drugi musieliśmy jeszcze raz pójść na miejsce "z buta"...

Zapadał już zmrok gdy dotarliśmy na bagna, więc trochę się strwożyliśmy wiedząc, że w każdej chwili może nas coś zaatakować. Przerażały nas nawet zwykłe krowy czające się w ciemnościach. W końcu, przechodząc przez pustynię natknęliśmy się na zombiaka i jego pająka, które padły zaskakująco szybko. Niestety większe problemy stwarzały nam szkielety, które ostrzeliwały nas zewsząd, dodatkowo przepychając na inne potwory.

Ogólnie sporo tego było. Chyba długo czekały, żeby nas pożreć.

Udało nam się nie polec (chociaż z wystającymi nam z pleców strzałami wyglądaliśmy jak jeże) i w końcu dotarliśmy do naszego mobgrindera (jakby walk z potworami było nam mało!). Wykopaliśmy szybko prowizoryczny dołek, w którym umieściliśmy rdzeń naszego portalu. Zapaliliśmy go i przeszliśmy... do naszego domu! Wszystko działa jak należy.

Na koniec wróciliśmy przez portal na bagna i obejrzeliśmy dziurę wykopaną pod mobgrinder. Była dość przytłaczająca...

zobacz ten odcinek



sobota, 2 listopada 2013

#11 Zrobimy dziurę :)

Odcinek Jedenasty
w którym wybieramy się na przejażdżkę

Na początku dowiedzieliśmy się, że będziemy robić mobgrinder. Co prawda dość daleko od domu, ale z racji, że ostatnio udało nam się znaleźć siodła, postanowiliśmy oswoić sobie konie i to na nich wybierzemy się w wybrane przez Anię miejsce. Będzie nam też potrzebny kamieniołom, który przygotowaliśmy sobie w domu.

Na przyszłość planujemy zrobić sobie portal, żeby nie musieć siedzieć w siodle tyle czasu...

Po zrobieniu wszystkiego, co było nam potrzebne i krótkiej drzemce wyszliśmy z domu i - obejrzawszy wcześniej duchowe drzewo z Netheru - poszliśmy do wioskowej stadniny, gdzie trzymamy nasze oswojone konie. Po drodze wpadliśmy jeszcze na osiołka, który co prawda nie jest przydatny, ale bardzo przyjemny w obyciu. Osiodłaliśmy sobie łaciatego rumaka i wybraliśmy się w stronę naszego wymarzonego miejsca na mobgrinder.

Podróż była długa i pełna przeszkód, ale udało nam się dojechać w jednym kawałku. Po dotarciu zauważyliśmy jakieś dziwne... fundamenty ze żwiru i cobblestone'a, ale zanim Ania wytłumaczyła nam, o co z nimi chodzi musieliśmy się zająć obudowaniem konia (który złośliwie co chwilę zrywał się z uwiązu).

Podeszliśmy do 'fundamentów' i ustawiliśmy nasz kamieniołom, po czym podłączyliśmy go do silników... ale okazało się, że zapomnieliśmy wiaderka i nie mogliśmy zrobić źródełka potrzebnego do ich chłodzenia, więc musieliśmy przeciągnąć rury aż do najbliższego bagna (miejmy nadzieję, że się nic nie zapcha).

Po ustawieniu wszystkiego w odpowiedniej (strasznie skomplikowanej) konfiguracji, zatankowaliśmy silniki benzyną i pociągnęliśmy za dźwignię. Laser kamieniołomu skrupulatnie pozbywał się wszystkiego na swojej drodze, a my modliliśmy się, żeby nic nie wybuchło (do tego powstały pewne problemy z przenoszeniem materiałów do skrzynek, ale udało się je zażegnać).

Potrzebnych nam będzie takich dziur cztery. Powinny być gotowe do następnego spotkania.

zobacz ten odcinek