niedziela, 26 stycznia 2014

#23 Odcinek do bani ;(

Odcinek Dwudziesty Trzeci
w którym bawimy się z pszczołami

Jak zwykle spotkaliśmy się w skrzynkowni. Szybko obejrzeliśmy kilka typów szkła z katalogu wysyłkowego NEI, które chcemy wykorzystać w budowie Instytutu na bagnach. Jesteśmy w stanie oczywiście zrobić sobie te szkła sami, ale póki co brakowało nam jeszcze propolisu od pszczół...

Trzeba więc było założyć pasiekę. Do tego potrzebny nam był odpowiedni strój pszczelarza, żeby nas nie żądliły cały czas, bo co prawda pszczelego jadu w jednej pszczole jest mało, ale w setce... Nie chcieliśmy zginąć w jakiś głupi sposób.

Niestety do tkania tego stroju potrzebna nam jest kolejna maszyna i jedwabny propolis, który pozyskuje się z plastrów woskowych tropikalnych pszczół... tak, że pożądlenia nie unikniemy.

Stworzyliśmy sobie maszynę stolarsko-tkającą, która wykona dla nas ule do pasieki. Ustawiliśmy to wszystko w pomieszczeniu z teleportami, żeby się miejsce nie marnowało. Potem zrobiliśmy zapasowe głowice do naszej maszyny drążącej oraz maszynę numer 2 i wyszliśmy z domu.

Po drodze zatrzymaliśmy się przy mini pasiece naszych wieśniaków i obejrzeliśmy, jak działają pszczoły. Na szczęście żadna nas nie użądliła.

Dobiegliśmy do wydrążonej góry i położyliśmy tory, na których ustawiliśmy maszynę od razu z pełnym składem trzech skrzynko-wagoników i jednej kotwicy na końcu. Załadowaliśmy kotwicę perłami, wrzuciliśmy wszystkie potrzebne rzeczy do skrzynek, zatankowaliśmy maszynę i umieściliśmy w niej głowicę...

I ruszyła, ale nic nie wykopała. Tak po prostu zanurzyła się w ścianie i w niej utknęła. Próbowaliśmy ją jakoś odkopać, ale to nic nie dawało.

Lekko poddenerwowani całą sytuacją pożegnaliśmy się i rozeszliśmy.

zobacz ten odcinek



sobota, 18 stycznia 2014

#22 AniaPG jest z siebie dumna!!!

Odcinek Dwudziesty Drugi
w którym nareszcie możemy robić kolej

Spotkaliśmy się w magazynie, jak to już mamy w zwyczaju i zeszliśmy na dół, gdzie powstała już zautomatyzowana hala produkująca stal i koks. Ania była z siebie niesamowicie dumna, gdyż w końcu prawie nic nie musimy robić przy naszych piecach, a one działają sobie same. Same też umieszczają wszystko w odpowiednich skrzynkach.

Wróciliśmy na górę w poszukiwaniu wagoników z kotwicami, ponieważ musimy je podłączyć do naszej maszyny drążącej tunel, żeby mogła działać z dala od domu. Wzięliśmy więc ze sobą jeden, przy okazji biorąc jeszcze zwykłe wagoniki ze skrzyniami, które będą tworzyły balast dla naszej maszyny, a także zbierały materiały, które wyrzuca podczas wiercenia. Zabraliśmy jeszcze trochę torów, tak na wszelki wypadek gdyby już się kończyły.

Poszliśmy jeszcze zobaczyć nowe brodawki Ani, które rosły sobie w małej jaskini pod ziemią (hodujemy je hurtowo w celach zarobkowych). Przed wyjściem do wioski przespaliśmy się jeszcze szybko - nawet prowadząc tak aktywny tryb życia nie można zapomnieć o odpowiednim odpoczynku.

Nasi wieśniacy się nie rozmnożyli, ale mimo to chętnie siedzą w domku schadzek. Józef chodził jakiś przygnębiony (pewnie ktoś capnął mu jego czerwonego kwiatka, z którym wcześniej chodził).

Dotarliśmy w końcu do naszej maszyny, która stała smętnie w tunelu bez paliwa. Coś nam nie wychodziło z łączeniem kolejnych wagoników ze sobą i odjechały nam trochę, po czym musieliśmy przepchnąć je ręcznie z powrotem... ale jakoś się udało i stworzyliśmy dość specyficzny skład kolejowy.

Wróciliśmy do domku i pożegnaliśmy się przy farmie kaktusów. Pomyśleć, że tak niedawno zaczynaliśmy dopiero drążyć nasze drzewo...

zobacz ten odcinek


niedziela, 12 stycznia 2014

#21 Poznajcie Józefa ;)

Odcinek Dwudziesty Pierwszy
w którym robimy wielkie piece hutnicze

Spotkaliśmy się tym razem w wiosce, gdzie okazało się, że Ania musiała wymienić drzwi w domku schadzek, gdyż wieśniacy nie wiedzieli, jak posługiwać się poprzednimi. W końcu mogli teraz otwierać drzwi i jakoś tak chętniej kręcili się w okolicy.

Pojawił nam się... golem! Cichy, powolny obrońca spokoju w wiosce, przechadzał się majestatycznie i patrzył na nas jak na robaki. Nazywa się Józef i bardzo miło, że do nas dołączył.

Dowiedzieliśmy się jak możemy pozyskać stal. Potrzebujemy pieców hutniczych, w których będziemy mogli przerabiać żelazo na stalowe sztabki... ale do tego potrzebny jest nam koks, a do tego specjalne piece, a do tego jeszcze specjalna Kotwica...

Będzie sporo żmudnego budowania, ale trzeba się z tym zmierzyć.

Zabraliśmy się więc do roboty, zaczynając od odpowiednich cegieł do budowy piecy koksowniczych. Po ich zrobieniu poszliśmy do specjalnie wydzielonego nowego miejsca i postawiliśmy je na sobie... a one zamieniły się w piec. Dobrze, dobrze.

Potem zabraliśmy się za budowę pieców hutniczych. Po wykonaniu kolejnych specjalnych cegieł ustawiliśmy je niedaleko pieców koksowniczych (żeby już nie musieć biegać) i po załadowaniu ich żelazem i koksem zaczęły obróbkę materiałów.

Wszystko to trwało baaaaaardzo powoli, zarówno tworzenie koksu jak i później stali. Ale cóż zrobić, jeśli to potrzebne...

Na koniec zrobiliśmy kotwicę, która sprawia, że nasze piece spokojnie pracują, kiedy nie ma nas w pobliżu. Ustawiliśmy ją między piecami i już mogliśmy iść robić coś innego w trakcie, gdy nasze piece kontynuowały swoją powolną pracę.

zobacz ten odcinek



niedziela, 5 stycznia 2014

#20 Pomocy!!! Nie mam stali!!!

Odcinek Dwudziesty
w którym tworzymy tunele

Spotkaliśmy się klasycznie, w naszym jaśniutkim magazynie. Postanowiliśmy zrobić maszynę do drążenia tuneli, w których puścimy szyny, które Ania pozbierała po okolicznych kopalniach. Potrzebowaliśmy jednak dużo bloków stali, których... nie umieliśmy zrobić. Dostaliśmy jeden w prezencie od Koniczynki, ale ich receptura pozostawała dla nas tajemnicą.

Po zrobieniu maszyny poszliśmy w stronę wioski naszą kolorową drogą. Przy okazji sprawdziliśmy naszą rozmnażarkę wieśniaczą (wieśniacy byli tam jacyś pobici, ale my im nic nie robiliśmy!), po czym udaliśmy się prosto do naszej góry. Ustawiliśmy tory, na torach maszynę... OLBRZYMIĄ maszynę, włożyliśmy do niej głowicę wiertniczą i zatankowaliśmy petrolem. Od razu ruszyła, nie czekając nawet na tory, więc musieliśmy ją zatrzymać...

W końcu wsadziliśmy jej wszystko, co potrzebne i pozwoliliśmy odjechać w iście ślimaczym tempie.

Wyszliśmy z powrotem do wioski (mili wieśniacy z romnażarki przywitali się z nami), a z niej prosto do naszego domku na (w) drzewie. Od razu weszliśmy do magazynu i zajęliśmy się produkcją różnych sztabek do wykonania zapasowej głowicy. Poszliśmy jeszcze szybko po tabliczkę i wróciliśmy do wioski.

Powiesiliśmy drewnianą tabliczkę na domku schadzek, żeby wieśniacy wiedzieli, do czego służy.

Na koniec zobaczyliśmy jeszcze, jak daleko zaszła nasza maszyna wiertnicza (niezbyt daleko) i pożegnaliśmy się z Anią w naszej górze.

zobacz ten odcinek