poniedziałek, 30 czerwca 2014

#44 Dwa Piesełki :)

Odcinek Czterdziesty Czwarty
w którym oswajamy pieski

Spotkaliśmy się... na dworze, przy wiszących drzewach z Netheru. Ania była już ubrana normalnie i wszystko wydawało się wrócić do normy...

Poszliśmy szybko do wioski Willow Creek, zobaczyć, co zmieniło się od naszego ostatniego spotkania. W oczy od razu rzuciło się ogrodzenie dookoła całej osady - tak więc potwory nie zagrażają już naszym wieśniakom.

Potem przeszliśmy się trochę na nową pustynię i postanowiliśmy ją zeksplorować. Przy okazji znaleźliśmy jaskinię, ale jakoś nie chciało nam się znowu bić z pająkami.

Jakoś zupełnie przy okazji, nie wiadomo kiedy skończyliśmy w biomie zimowym. Zastała nas noc, więc rozbiliśmy obóz i w warunkach polowych (na materacu) przespaliśmy się, by skoro świt ruszyć dalej. Już rano znaleźliśmy dwa samotne wilki i... oswoiliśmy je od razu. Może tym razem opieka pójdzie nam lepiej...

W pewnym momencie niespodziewanie spadliśmy do wielkiego kanionu... na szczęście nic nam się nie stało i od razu zabraliśmy się za zwiedzanie (w kanionach zwykle jest dość sporo surowców, a ten nie odbiegał od innych w tej kwestii). Udało nam się znaleźć całkiem ładne zejście JESZCZE niżej. Oczywiście, nasze psy wiernie podążały za nami przez cały czas.

Niestety, w pewnym momencie jeden z psów skoczył do lawy... nie zdążyliśmy otrząsnąć się z szoku, a drugi już podążył jego śladami. Nie mamy ręki do psów, nie mamy...

Wydostawszy się z kanionu pokręciliśmy się jeszcze po okolicy, szukając ciekawych rzeczy oraz miejsca na jakąś nową, dużą budowlę.

zobacz ten odcinek

niedziela, 22 czerwca 2014

#43 Jednorożec w Willow Creek :)

Odcinek Czterdziesty Trzeci
w którym sadzimy płaczące wierzby

Spotkaliśmy się z Anią jak zwykle w magazynie... i dalej wyglądała dosyć nieswojo (chyba założyła jakąś dziwną maskę dopasowaną do piżamy).

Szybko oblecieliśmy skrzynki i pozbieraliśmy sadzonki płaczących wierzb, które posadzimy nad dworcem w wiosce... oraz kilka płotków, żeby w końcu ogrodzić naszych osadników, którzy co chwile najeżdżani są przez wściekłe zombie.

Jak zwykle z mieczem w łapce ruszyliśmy do wioski, w której jakby coś się zmieniło... wymieniliśmy szybko drzewa czereśniowe na wierzby, gdyż zdecydowaliśmy się w końcu na nazwę osady - Willow Creek.

Po krótkiej przerwie na sen wróciliśmy do roboty - zamieniania wszystkich drzew na płaczące wierzby. Przy okazji nazbieraliśmy sporo jajek od wioskowych kur.

Widzieliśmy nawet jednorożca!

Na koniec pogadaliśmy trochę z wieśniakami (odkryliśmy nawet, że potrafią zamykać oczy) i zajęliśmy sobie jeden z domków - wstawiliśmy do niego wygodne łóżko, w którym możemy spać, zamiast biegać co chwilę do domu, gdy zapadnie noc.

zobacz ten odcinek

niedziela, 15 czerwca 2014

#42 Jaki wieeeelki dworzec! :)

Odcinek Czterdziesty Drugi
w którym siedzimy na dworcu

Spotkaliśmy się z Anią w magazynie i od razu zabraliśmy się do zbierania rzeczy, które będą nam potrzebne w dalszej budowie... Dzisiaj w końcu zajmiemy się budową dworca.

Od naszego spotkania, Ania przeniosła trochę bliżej wioski... górę. Tak, górę, do tego z drzwiami... Kiedy je otworzyliśmy, naszym oczom ukazał się ogromny hangar - hala dworca! Całę sklepienie było już gotowe, ale zostały nam jeszcze do wymurowania ściany... i musimy coś wymyślić z podłogą.

Ale najpierw zajęliśmy się oświetleniem - co prawda w kopule były już wmontowane lampy, ale potrzebne nam były wiszące lampiony, które oświetlałyby podłogę (póki co, stoją na niej robocze pochodnie). Oczywiście okazało się, że zapomnieliśmy wziąć ze sobą lampy. Taaaak...

Wyszliśmy z hangaru i przeszliśmy się po wybudowanej przez Anię górze... było około dwunastej w południe, ale mimo to próbowały nas zabić dwa pająki... eh. Wścieklizna krąży nam po świecie. Potem Ania szybko pokazała nam, co musiała zalepić - okazało się, że było tam całkiem sporo wody, której trzeba się było pozbyć... no, ale czego się nie robi, żeby mieć ładny dworzec!

Na koniec zabiliśmy jednego creepusia, który pojawił się w hangarze, gdy biegaliśmy na zewnątrz...

zobacz ten odcinek

niedziela, 8 czerwca 2014

#41 Walczymy, walczymy...

Odcinek Czterdziesty Pierwszy
w którym kręcimy się z potworami

Spotkaliśmy się, jak zwykle, w magazynie... i od razu ruszyliśmy galopkiem do wioski zobaczyć wykończoną już knajpę. Upewniwszy się, że na dworze jest dzień (znaczy, w ogóle jest dzień, ale w domu nas to nie obchodzi!) wyszliśmy z poczuciem średniego bezpieczeństwa, bo do pająków ostatnio nie dociera, że słońce już wstało. Z mieczami w dłoniach i duszą na ramieniu poszliśmy kolorową drogą do wioski.

Knajpa była dobrze oświetlona i przytulna... nawet okazało się, że uchował się jeden pupilek (kurczak, który ciągle znosi jajka). Ogólna atmosfera sprzyjała flirtom i wieśniaków jakoś się namnożyło...

Ogólnie w wiosce chyba było dzisiaj jakieś święto zakochanych, bo co chwilę napotykaliśmy na swej drodze romansujące pary...

Ewakuowaliśmy się szybko i podążyliśmy do Instytutu. Okazało się, że odkąd ostatnim razem widzieliśmy pola eksperymentalne naszego Instytutu... powstał budynek! Co prawda dopiero front, ale już prezentuje się coraz bardziej... 'naukowo'.

Wróciliśmy do domu i poszliśmy spać.

Po szybkiej pobudce zdecydowaliśmy się wyruszyć w podróż do miejsca, gdzie kiedyś zyskaliśmy (i straciliśmy) naszego jedynego przyjaciela. Pokręciliśmy się chwilę po okolicy, aż znaleźliśmy jaskinię i nie mogliśmy się powstrzymać przed jej splądrowaniem.

W jaskini też się pokręciliśmy chwilę - aż nie skończyły nam się pochodnie - i pozabijaliśmy kilka stworów, które kręciły się razem z nami.

Przy wyjściu z jaskini prawie zabił nas pająk, który się tam na nas czaił... chwila grozy, ale udało nam się go załatwić!

Drogę powrotną też musieliśmy sobie wyciąć mieczami...

zobacz ten odcinek


> lista wykorzystanych modów dostępna jest na stronie aniapg.pl
> zobacz inne serie na kanale YouTube AniaPoGodzinach

niedziela, 1 czerwca 2014

#40 Knajpa, czy PUB?

Odcinek Czterdziesty
w którym dekorujemy pub

Spotkaliśmy się z Anią w naszym zwyczajowym miejscu i postanowiliśmy zrobić dzisiaj coś miłego dla wieśniaków z pobliskiej osady. Zadecydowaliśmy, że spodobają im się nowe biblioteczki z książkami, więc szybko zabraliśmy się do zadrukowania papieru i oprawiania go w skórę.

Jeszcze trochę pokręciliśmy się po magazynie - zrobiliśmy jeszcze między innymi lampy i zebraliśmy kolorowe płotki - po czym ruszyliśmy do wioski. Na szczęście był dzień, więc nic nie zagrażało nam po drodze, ale mimo wszystko trzymaliśmy miecze blisko przy sobie.

Przebiegliśmy głównym traktem prosto do podziemnej knajpki; wyprosiliśmy wszystkich ładnie ze środka, bo chcieliśmy trochę udekorować... ale jak zwykle nikt nas nie słuchał i kilku panów i tak stało pod ścianą, nadzorując każdy nasz ruch. Oraz robiąc inne... rzeczy.

Skoro już i tak tam stali, postanowiliśmy ich od razu zatrudnić jako barmanów... książeczkę Sanepidu wyrobią sobie później.

Oczywiście zabrakło nam materiałów na zrobienie mebli i musieliśmy wrócić do domu... przynajmniej nie byliśmy daleko. Zaopatrzywszy się we wszystko, co mogło być nam jeszcze potrzebne, wyposażeni w siedem plecaków poszliśmy z powrotem do wioski, prosto do pubu. Ustawiliśmy mega ciężkie stoliki z czystego żelaza, żeby jakiś przypadkowy osadnik nie wyniósł ich sobie do domu... żeby jednak było trochę bardziej przytulniej, położyliśmy na nich czerwone obrusy.

Na koniec popsuła nam się kamera, więc nie udało się nagrać wszystkiego! Przeklęte ustrojstwo!

zobacz ten odcinek