Odcinek Dwudziesty Szósty
w którym tworzymy zbiorniki
Absolutnie wyjątkowo nie spotkaliśmy się nawet w domu, ale przed nim - przy farmach. Ścięliśmy dynie na sprzedaż i wysłuchaliśmy opowieści Ani o zmianach, jakie zaszły od naszego ostatniego spotkania. Wciąż walczymy o jedwabny propolis od pszczół, bo naprawdę potrzebujemy specjalnego ubrania dla pszczelarzy... Już naprawdę dosyć tych wszystkich użądleń!
Po grzebaniu w ulach weszliśmy do domu, gdzie powstało nowe pomieszczenie, pierwotnie przewidziane dla brodawek Ani, jednak w końcu postanowiliśmy wstawić tam wielkie zbiorniki na kreozot i... i wszystkie inne płyny, które już nam się wylewają ze skrzyń.
Rankiem poszliśmy do wioski, gdzie po metamorfozie domku schadzek - teraz jest dopasowany do reszty budynków - wieśniacy dalej złośliwie odmawiają rozmnażania się... ale chociaż pojawił się drugi Józef.
Wróciliśmy więc z powrotem do domu, po drodze sprawdzając, czy kaktusy nie wysypują się ze skrzynki (wzięliśmy kilkadziesiąt na sprzedaż, na szczęście jakoś się nie pokłuliśmy). Za pieniądze pozyskane z ich sprzedaży kupiliśmy więcej nasion na olej.
W końcu poszliśmy obejrzeć halę ze zbiornikami, gdzie póki co jeden był pusty, a drugi prawie w połowie wypełniony kreozotem. Poza tym przygotowane było jeszcze miejsce na pięć kolejnych zbiorników. W przyszłości mamy zamiar połączyć zbiorniki z odpowiednimi maszynami pozyskującymi dane surowce, aby kreozot, olej i inne płyny przelewały się do nich automatycznie.
Z racji, że już prawie wszystko, co było nam potrzebne mamy zrobione, zajęliśmy się teraz aspektem wizualnym. Nieprzyjemnie patrzyło nam się na gołe rury i kable wędrujące wzdłuż ścian, więc Ania wpadła na pomysł stworzenia ścianek maskujących... trochę to zajmie, ale przynajmniej w domu będzie przyjemniej.
Na koniec dowiedzieliśmy się, że będziemy ustawiać lasery, do których potrzebujemy olbrzymią ilość mocy... prawdopodobnie nasze zwykłe silniki nie wystarczą.
w którym tworzymy zbiorniki
Absolutnie wyjątkowo nie spotkaliśmy się nawet w domu, ale przed nim - przy farmach. Ścięliśmy dynie na sprzedaż i wysłuchaliśmy opowieści Ani o zmianach, jakie zaszły od naszego ostatniego spotkania. Wciąż walczymy o jedwabny propolis od pszczół, bo naprawdę potrzebujemy specjalnego ubrania dla pszczelarzy... Już naprawdę dosyć tych wszystkich użądleń!
Po grzebaniu w ulach weszliśmy do domu, gdzie powstało nowe pomieszczenie, pierwotnie przewidziane dla brodawek Ani, jednak w końcu postanowiliśmy wstawić tam wielkie zbiorniki na kreozot i... i wszystkie inne płyny, które już nam się wylewają ze skrzyń.
Rankiem poszliśmy do wioski, gdzie po metamorfozie domku schadzek - teraz jest dopasowany do reszty budynków - wieśniacy dalej złośliwie odmawiają rozmnażania się... ale chociaż pojawił się drugi Józef.
Wróciliśmy więc z powrotem do domu, po drodze sprawdzając, czy kaktusy nie wysypują się ze skrzynki (wzięliśmy kilkadziesiąt na sprzedaż, na szczęście jakoś się nie pokłuliśmy). Za pieniądze pozyskane z ich sprzedaży kupiliśmy więcej nasion na olej.
W końcu poszliśmy obejrzeć halę ze zbiornikami, gdzie póki co jeden był pusty, a drugi prawie w połowie wypełniony kreozotem. Poza tym przygotowane było jeszcze miejsce na pięć kolejnych zbiorników. W przyszłości mamy zamiar połączyć zbiorniki z odpowiednimi maszynami pozyskującymi dane surowce, aby kreozot, olej i inne płyny przelewały się do nich automatycznie.
Z racji, że już prawie wszystko, co było nam potrzebne mamy zrobione, zajęliśmy się teraz aspektem wizualnym. Nieprzyjemnie patrzyło nam się na gołe rury i kable wędrujące wzdłuż ścian, więc Ania wpadła na pomysł stworzenia ścianek maskujących... trochę to zajmie, ale przynajmniej w domu będzie przyjemniej.
Na koniec dowiedzieliśmy się, że będziemy ustawiać lasery, do których potrzebujemy olbrzymią ilość mocy... prawdopodobnie nasze zwykłe silniki nie wystarczą.
zobacz ten odcinek
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz