Odcinek Czterdziesty Ósmy
w którym "bawimy się" nad morzem
w którym "bawimy się" nad morzem
Tym razem spotkaliśmy się... nad morzem, gdzie ostatnio rozbiliśmy obozowisko. Okazało się, że od naszego ostatniego spotkania Ania siedziała nad wodą i wypoczywała... ale należało jej się po kopaniu tych wszystkich tuneli i wędrówkach pieszych!
Zaczęliśmy więc eksplorację zatoki od wybudowania łódki (z racji, że nie ufamy zbytnio naszym zdolnościom budowania łodzi założyliśmy na wszelki wypadek akwalungi). Wypłynęliśmy przed siebie, prosto w otwarte morze... i wielkie drzewo? DWA wielkie drzewa!? Może zrobimy z nich naturalne latarnie morskie!
Wróciliśmy do łódki i postanowiliśmy popłynąć dalej (wciąż nie wierzyliśmy, że jesteśmy w otwartym zbiorniku wodnym, ale może przynajmniej jakaś cieśnina do morza by się znalazła), w głąb naszej laguny. Na dnie co chwilę spotykaliśmy perły... bogata zatoczka nam się trafiła!
Wyskoczyliśmy z łodzi i wróciliśmy wpław do obozu, gdzie zaczęliśmy planować budowę nowych obiektów nadmorskich. Bez zbędnych ceregieli zebraliśmy potrzebne materiały i poszliśmy postawić... coś, co z zapadnięciem nocy wyglądało jak lewitujący taras nad brzegiem.
Po szybkim przespaniu się wróciliśmy do pracy (i wybiliśmy kilka szkieletorów, które koniecznie chciały obejrzeć nowe miejsce). Z kolejnym zmierzchem dom przypominał już trochę bardziej budynek mieszkalny... ze zmęczenia śniły nam się świnie chodzące po niewykończonym mieszkaniu.
Na koniec Ania stwierdziła, że nie podoba jej się widok z tarasu i trzeba będzie trochę przesunąć nowy dom...
Zaczęliśmy więc eksplorację zatoki od wybudowania łódki (z racji, że nie ufamy zbytnio naszym zdolnościom budowania łodzi założyliśmy na wszelki wypadek akwalungi). Wypłynęliśmy przed siebie, prosto w otwarte morze... i wielkie drzewo? DWA wielkie drzewa!? Może zrobimy z nich naturalne latarnie morskie!
Wróciliśmy do łódki i postanowiliśmy popłynąć dalej (wciąż nie wierzyliśmy, że jesteśmy w otwartym zbiorniku wodnym, ale może przynajmniej jakaś cieśnina do morza by się znalazła), w głąb naszej laguny. Na dnie co chwilę spotykaliśmy perły... bogata zatoczka nam się trafiła!
Wyskoczyliśmy z łodzi i wróciliśmy wpław do obozu, gdzie zaczęliśmy planować budowę nowych obiektów nadmorskich. Bez zbędnych ceregieli zebraliśmy potrzebne materiały i poszliśmy postawić... coś, co z zapadnięciem nocy wyglądało jak lewitujący taras nad brzegiem.
Po szybkim przespaniu się wróciliśmy do pracy (i wybiliśmy kilka szkieletorów, które koniecznie chciały obejrzeć nowe miejsce). Z kolejnym zmierzchem dom przypominał już trochę bardziej budynek mieszkalny... ze zmęczenia śniły nam się świnie chodzące po niewykończonym mieszkaniu.
Na koniec Ania stwierdziła, że nie podoba jej się widok z tarasu i trzeba będzie trochę przesunąć nowy dom...
zobacz ten odcinek
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz